wtorek, 29 stycznia 2013

Na dworcu kolejowym w Czechowicach-Dziedzicach

Na pograniczu Śląska Cieszyńskiego i Małopolski, 45 kilometrów od Katowic oraz 15 od Bielska-Białej, na szlaku kolejowym numer 139 (Katowice - Skalité-Serafínov), znajduje się stacja Czechowice-Dziedzice. Stacja w Czechowicach nie jest mała: zatrzymują się na niej pociągi pospieszne (w tym TLK i InterCity), zaś budynek dworca znajduje się w niewielkim, choć interesującym centrum miasteczka.

Dworzec w Czechowicach-Dziedzicach zawsze ściągał obcokrajowców. Nie dlatego, że miejscowość jest atrakcyjna turystycznie (nie jest). Czechowic po prostu nie da się ominąć wjeżdżając do Polski z Czech od strony Cieszyna, lub ze Słowacji od strony Zwardonia. Wielu pielgrzymów jadących do byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz przesiada się w Czechowicach na pociąg lub autobus jadący w kierunku Oświęcimia. Dlatego w okolicy czechowickiego dworca nietrudno spotkać Czecha, Słowaka, Żyda, Niemca, Francuza, Węgra czy Austriaka.

Przypominam sobie pewną scenę z 2009 roku: stałem wtedy na peronie dworca, paliłem papierosa i cieszyłem się ciepłym powietrzem sierpniowego wieczoru. Gdy na stacji zatrzymał się osobowy z Żyliny do Krakowa, natychmiast z okna wyjrzał pewien Francuz. W ciągu minuty zrobił chyba z tuzin zdjęć uwieczniając w ten sposób brudne perony i ich blaszane zadaszenia, ludzi czekających na pociąg do domu, martwy industrial po drugiej stronie torów i złoty zachód letniego słońca. Pociąg stał na stacji jeszcze kilka minut, zapytałem więc Francuza co urzekło go w tym - pozornie mało ciekawym - miejscu. Brzydota - odpowiedział. Następnie dodał, że pierwszy raz jest w Polsce i kraj fascynuje go od samego przekroczenia słowacko-polskiej granicy.

Dworzec w Czechowicach-Dziedzicach zachwyca złym umiejscowieniem w czasoprzestrzeni. Każdy, kto tu przyjeżdża, musi to zauważyć. Na czechowickim dworcu czas nie istnieje, wskazówki dworcowego zegara pozostają nieruchome.

Wystarczy wejść do dworcowej restauracji [zdjęcie poniżej - kliknij, aby powiększyć] aby pojąć, że jesteśmy znów na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego stulecia. Wchodząc tu zostawiasz rok 2013 gdzieś daleko, jakby nigdy go nie było.


Dwóch Hiszpanów (wracali z Oświęcimia i czekali się na pociąg do Katowic, aby potem ruszyć dalej, do Wrocławia, Warszawy, a może nawet nierealnie odległego Gdańska) robiło skręty z tytoniu na jednym z restauracyjnych stolików. Usiedliśmy z Natalią obok. Ciesząc się podróżą w czasie zacząłem robić zdjęcia dworcowej restauracji. Minutę później wyprosiła nas kelnerka przypominająca bardziej ekspedientkę z czasów Polski Ludowej ("To jest restauracja, trzeba coś zamówić, a potem ewentualnie siadać!"). Wyszliśmy. Hiszpanie zostali. Nie znali polskiego i niczego nie zrozumieli.

Katowice - Czechowice-Dziedzice, 26-29.01.2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz